jak to z tym bieganiem..




jak to z tym bieganiem było.. moje zaangażowanie ciągle budzi zdumienie, mimo, że od zawsze mam do czynienia ze sportem, fitnessem, ale moje stanowcze - nigdy nie będę biegać! chyba zostało zapamiętane:)
a było to tak.. mam ten komfort, że mąż jest sportowcem całą duszą, całym sercem i wiedzą
całkowicie zdałam się na niego w kwestii treningu, takiego, który by mnie nie zraził, nie zniechęcił
a tak naprawdę w tym wszystkim chciałam pomóc swej duszy, sponiewieranej i obolałej, bardzo smutnej
myślę, że się udało, dać nadzieję na satysfakcję i dumę, poczuć własną sprawczość i znów pokochać siebie.
ubierzcie buty sportowe, wyjdźcie z domu, z zegarkiem, na pierwszy raz 
minuta biegu, cztery minuty marszu, pięć cykli mniej więcej na jeden trening
zadowolone wróćcie, chętne na więcej, na smak przekraczania linii mety i medytacji biegania na co dzień
po raz pierwszy kilka dni temu wzięłam udział w zawodach, bieg uliczny na 5 km, debiut, po kilku miesiącach biegania, uwierzcie to bardzo możliwe i na wyciągnięcie ręki
umysł gadał -  co to za czas.. prawie ostatnia.. słabeusz..
nie słucham biegnę dalej.

Komentarze