wychodzę, wracam po kurtkę i parasol, w pracy marznę, więcej gorącej herbaty mniej chłodnej wody.
ja protestuję..
niokki w sosie pomidorowym
paczka gotowych gnocchi (lub tortellini) - gotuję w osolonej wodzie
w rondelku podgrzewam puszkę krojonych pomidorów bez skórki
dodaję łyżeczkę brązowego cukru, szczyptę soli i pieprzu, suszone oregano, wciskam ząbek czosnku
gotuję kilka minut
sosem zalewam kluski w naczyniu żaroodpornym, na wierzch układam kawałki mozarelli
zapiekam ok 20 minut w 180 stopniach
ja protestuję..
niokki w sosie pomidorowym
paczka gotowych gnocchi (lub tortellini) - gotuję w osolonej wodzie
w rondelku podgrzewam puszkę krojonych pomidorów bez skórki
dodaję łyżeczkę brązowego cukru, szczyptę soli i pieprzu, suszone oregano, wciskam ząbek czosnku
gotuję kilka minut
sosem zalewam kluski w naczyniu żaroodpornym, na wierzch układam kawałki mozarelli
zapiekam ok 20 minut w 180 stopniach
ja tez sie z kurtka juz przeprosilam...kazdy dzien koncze goraca herbata z kwiatow czarnego bzu ;)
OdpowiedzUsuńgnocchi uwielbiam ze szpinakiem :)
Usuńherbata z kwiatów czarnego bzu..muszę zakupić.
Usuńgnocchi dobre ze szpinakiem, z pesto, z sosem pomidorowym, każde! :)
dobrego na weekend życzę:))
jest idealna na przeziebienia :)
Usuńja rowniez zycze dobrego weekendowania:)
Mmmmm....
OdpowiedzUsuńTak mało ostatnio gotuję, że aż zaczyna mi tego brakować :(
Na temat obecnej aury powstaje (w bardzo ślimaczym tempie) nowy post u mnie.
W całym roku najbardziej nie cierpię przejścia lata w jesień. Żeby choć raz odbyło się ono bardziej łagodniej, naturalnie ... Ale nie. Jesień zawsze przywali z grubej rury ;)
mało gotujesz a pieczesz przynajmniej?:)) u mnie słodkie idzie jak nigdy.. ubolewam nad tym niezmiernie, ja i moja talia.
Usuńnawet dosadniej powiedziałabym o tym przywaleniu z grubej rury, no ale my kulturalne kobitki przecież..
uśmiechy uściski i pozdrowienia ślę
Joanno moja ulubiona :) Gdzie lecieć po niokki? Czy smakują podobnie do leniwych tudzież kopytek. Zwał jak zwał :)
OdpowiedzUsuńZwariować można od tego zimna. Zaczęłam pić w pracy herbatę, choć piłam ostatni raz wiosną. Herbata domu to inna sprawa. To celebracja rzeczy ukochanych. Bark boli wciąż. Przewiany lub przetrenowany. Leki zażywam i maścią rozgrzewam z nadzieją na rychłą poprawę. Dzisiaj zamiast ramion poćwiczę podwójnie brzuszki.... O matko. Już się boję.
Nawet gotowanie wyszykuje takie ciepłe. Wraca zupa z soczewicy i marchwi, wraca pomidorowa z cebulą i jaglaną, wracają sosy. Wszystko na gorąco, z przyprawami.
Wiesz, chciałam wygrać dzisiaj wycieczkę do Zakopanego. Taki weekend we 2. Celowo użyłam cyfry. Pojechałabyś ze mną, gdybym wygrała? :))))))))
Ps. Nie wygrałam... :)))
No cóż szkoda, że nie będziemy wdychać górskiego powietrza ;) trzeba żyć dalej:))
UsuńJutro ma lać cały dzień. I kolejnego dnia też. Przynajmniej w Krakowie kurtka i parasol będą konieczne. Ale jeszcze się nie daję jesieni. to taki deszcz późnym latem. Przecież jeszcze ostatni miesiąc lata przed nami! Może trochę chłodniejszego, już witającego się z jesienią, ale jednak lata... Bo ja naprawdę lubię sierpień. Nie wyprzedzajmy natury.
OdpowiedzUsuńZawsze niezmiennie mnie zadziwia szybkość zmian i chimeryczność pogody. jednakże jeszcze nie zamierzam poddawać się ulubionym klimatom nostalgii i dekadencji:)
Usuńpozdrawiam Ciebie:) i mój ukochany Kraków. obwarzanka z solą zjadłabym..
z solą najlepsze :)
UsuńMnie też jest szkoda lata ale wierzę, że wróci, że nie odeszło tak bez pożegnania.
OdpowiedzUsuńdziś wróciło na na na :)
Usuńwygląda zacnie :)
OdpowiedzUsuńdobrze powiedziane:)
Usuń