marchewkowe przyśniło mi się

i prawie poczułam zapach pieczonego ciasta. Nie miałam wyjścia, rano odszukałam przepis od Agnieszki.
I tadam:



ciasto marchewkowe
4 jajka, 3/4 szklanki cukru
2 szklanki przesianej mąki (1,5 szklanki mąki pszennej, 0,5 szklanki mąki pełnoziarnistej)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 szklanki oleju słonecznikowego
po dużej garści: grubo posiekanych orzechów włoskich, słupków migdałów, skórki pomarańczowej
kilka kropli aromatu rumowego, 1-2 łyżeczki cynamonu
3-4 marchewki starte na grubym tarku

miksuję jajka z cukrem na puszystą masę, mieszając drewnianą łyżką dodaję stopniowo pozostałe składniki
keksówkę smaruję masłem i wysypuję bułką tartą
wylewam ciasto, piekę godzinę w 180 stopniach
gdy przestygnie obsypuję cukrem pudrem


Komentarze

  1. Bardzo lubię marchewkowe, które gości na moim kuchennym stole minimum raz w tygodniu :) Często robię wersję podstawową czyli składniki bazowe plus marchew. I też jest pysznie. Na urodziny mojej młodzieży planuję zrobić tort na bazie marchewkowego z serkami mascarpone i kremowym. Przepis znalazłam na jednym z moich ulubionych blogów :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj nie kuś! mimo, że jestem bardziej słona niż słodka zrobiłaś smaka Monia! :)

      Usuń
  2. Choć niestety nie miewam tak przyjemnych snów jak Ty, to nieobcy jest mi stan "muszę, tu, teraz" ... ;))
    Mnie natchnęło na szarlotkę - taką na ciepło, koniecznie z lodami, przyprószoną cukrem pudrem ... Mmmmm ... ^^ Wczoraj późnym wieczorem nie miałam wyjścia, musiałam zakasać rękawy i wziąć się do roboty. A dziś nie ma już po niej śladu :( Bardzo ubolewam nad tym faktem. Szczególnie teraz, patrząc na powyższe marchewkowe (!), którego jeszcze nigdy nie robiłam. Z przyjemnością wypróbuję przepis :)
    P.S. Jak wrażenia z lektury "Alibi ..."? Znam pierwsze trzy części miłosnych "perypetii" Hanki, ostatnia wciąż przede mną. Jednak nie ciągnie mnie do niej zbytnio, gdyż tak naprawdę tylko właśnie pierwsza część skradła moje serce ... Ale oceń sama. Moja psiapsióła na przykład jest oczarowana każdą kolejną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty tu nie czaruj kochana swoimi pięknymi literkami, które kocham bardzo, tylko pisz post z przepisem na szarlotkę by marzenia do spełnienia ;) Czekam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :* :* :*

      Usuń
    2. Szarlotki się domagamy, to już wiesz:) A poza tym, jeśli chodzi o Alibi, pamiętam, że weszłam do księgarni z myślą - coś lekkiego, nieskomplikowanego z pozytywnym przesłaniem. I kupiłam Alibi na szczęście. Prawie kończę czytać. Choć chwilami czuję, że to książka pisana lekko, może zbyt lekko, to na przykład głęboko zapadnie mi w pamięć dialog o szczęściu, Hanki z panią Irenką. Szczęście jest w sercu, a serce ma każdy:))
      I sama nie wiem, czy sięgnę po kolejne tomy.
      Pozdrowiska serdeczne!

      Usuń
    3. Post pojawi się jak tylko spłodzę kolejną szarlotkę (spokojnie, nastąpi to lada dzień ... ;), gdyż niestety nie zdążyłam uwiecznić mojego dzieła. Zostało "zeżarte" w tempie ekspresowym. A muszę się pochwalić, że wyglądało mega bajecznie :)))
      Co do książki, to mamy dokładnie takie same przemyślenia. To właśnie życiowa mądrość pani Irenki jest we wszystkich częściach najpiękniejsza i niestety w każdej kolejnej części jest jej dużo mniej. A szkoda ...
      Niebawem polecę u siebie coś wartego przeczytania.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    4. Ciekawam co polecisz?
      Dobrego dnia! :))

      Usuń
    5. Uspokoić mi się tutaj na temat Alibi i kolejnych części bom jeszcze ich nie czytała choć w posiadaniu jestem!!!!! :)

      Usuń
    6. Proponuje zakaz wstepowania do księgarń dopoki nie przeczytasz tych książek co w posiadaniu jestes chi chi :-))))

      Usuń
    7. A 15 stycznia wychodzi nowa książka Gabrysi Gargaś.... :P

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Skoro chodzi..to może odwróć się gwałtownie, wytrzymaj spojrzenie i ciach po mikser. Po chwili zajadasz.., z kubkiem gorzkiej herbaty i książką na kolanach:))

      Usuń
  4. Marchewkowe ciasto na które notabene namówiła mnie Mysza zrobiłam, raz i drugi nie wyszło
    coś z nim było nie tak, jakoś mało wyrośnięte, okazało się że do zbyt wielkiej foremki wlewałam ciasto...
    za trzecim razem wyszło delicjoza!
    ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Migafi, ściskam i pozdrawiam!
      PS a kim jest Mysza?:)

      Usuń
    2. Mysza to przyjacióła "zabita".
      :))

      Usuń
  5. I teraz i nam się przyśni ;D mmmm ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Późnym, późnym wieczorem przeczytałam o Twym budyniu z truflą. No cud, że się nie przyśnił! :))

      Usuń
  6. to po szarlotce z budyniem, będzie marchewkowe, tak!

    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, ja kiedyś, po pięknym wpisie u Ciebie, zrobiłam po praz pierwszy pesto:) Tak więc zawdzięczam Tobie początki z tym cudem:)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. I ja.i szarlotke i jeszcze parę. Jesli akurat nie mam fazy o jeeezu ta waga chyba źle waży? ? $^*:-D

      Usuń

Prześlij komentarz